Dziś u mnie możecie poczytać o płynnej, matowej pomadce, która szturmem podbiła serca bardzo wielu kobiet i dziewcząt. Za co ją kochamy? Za trwałość, za dobrą pigmentację, przystępną cenę i ładne kolorki. A co ja o niej sądzę? Tego dowiecie się czytając dalej...
Nie okłamujmy się, pomadka ta stała się hitem. Każdy kto choć raz jej spróbował, z pewnością będzie chciał więcej. Tak samo było i u mnie :)
Posiadam pomadkę o numerku 02, czyli w odcieniu pięknej, ciepłej fuksji. Dostałam ją w gwiazdkowej paczce od Wiolki. Bardzo się ucieszyłam, bo od dawna chciałam ją wypróbować. A że w dodatku z kolorem trafiła idealnie, to już całkiem moje szczęście sięgnęło zenitu.
Za chwilę dowiecie się jednak, co po jakimś czasie testowania, mogę o niej powiedzieć.
Zacznę jednak od tego, co obiecuje producent:
"Pomadka w płynie gwarantuje perfekcyjne, pełne pokrycie ust matowym kolorem przez wiele godzin, bez uczucia przesuszenia i lepkości.Lekka formuła wzbogacona w witaminę E i olej z awokado sprawia, że usta stają się niezwykle nawilżone i gładkie.Elastyczny aplikator i kremowa konsystencja zapewniają wygodne rozprowadzanie produktu.Po aplikacji należy odczekać chwilę, aby uniknąć rozmazania.Produkt łatwo można zmyć przy pomocy dwufazowego płynu do demakijażu."
A co ja mogę powiedzieć na temat tych obietnic?
U sporej ilości blogerek czytałam mnóstwo ochów i achów na jej temat, więc byłam pełna nadziei, że znalazłam szminkowy ideał. Pomadka faktycznie perfekcyjnie kryje. Wystarczy cieniutka warstwa, aby krycie było idealne. Za to wielki plus. Kolor faktycznie, jeśli nie jemy, utrzymuje się wiele godzin, ale co do przesuszenie i uczucia lepkości się nie zgodzę. Uczucie lepkich ust jak najbardziej jest. Mimo, że pomadka zastyga na ustach, to jednak potrafi się odbijać. Przykładowo jeśli coś jemy, potrafi się odbić na brodzie. Widać to szczególnie przy ciemnych odcieniach. Usta niestety też są mocno przesuszone i to już po krótkim czasie noszenia. Trzeba więc dbać o odpowiednie nawilżenie, bo przy nawet lekko suchawych ustach nie będzie ona wyglądać dobrze. Pomadka faktycznie rozprowadza się wygodnie, aplikator jest dość precyzyjny, dzięki czemu łatwo wyrysować kontur ust. Pomadka 'wbija' się w usta, tak że faktycznie ciężko ją zmyć czymś innym jak płynem dwufazowym.
Plusy:
- trwałość
- dobra pigmentacja i ładne krycie
- całkiem spora gama kolorystyczna
- wygodny, precyzyjny aplikator
- przystępna cena: (niecałe 20 zł - stacjonarnie lub przez internet)
Minusy:
- wysuszanie ust
- skłonność do odbijania się
- wbijanie się pigmentu w usta i problemy w zmywaniu
- usta muszą być perfekcyjnie nawilżone
Pomadka ta niewątpliwie zdobyła swoją popularność dzięki blogosferze. Ciężko znaleźć dziewczynę, która by o niej nie słyszała. Ale wiecie co? Na mnie nie robi aż tak wielkiego wrażenie. Owszem, bardzo ją lubię, jest trwała i póki nie miałam większego porównania do innych firm to uznawałam ją za jedną z lepszych matowych pomadek. Teraz jednak gdy potestowałam też inne podobne produkty z pewnością mogę stwierdzić, że ta jak na tą półkę cenową jest niezła, ale nie najlepsza.
Zdecydowanie bardziej podbiły moje serce ostatnio: szminki L'oreal Color Riche Matte, które są na prawdę trwałe (choć nie płynne) i się wszędzie nie odbijają (a kolor 330 jest obłędny), albo płynne pomadki z Joko, tak mało znane i tak niedoceniane, a pod względem jakości na prawdę rewelacyjne i chyba nawet lepsze od tych z GR. Tylko kolorów mało, ale odcień 063 jest tak piękną czerwienią, że nigdzie jeszcze tak pięknej nie spotkałam. Ale przede wszystkim na głowę bije ją inna pomadka... Dla mnie perełka nad perełkami :)
Moja recenzja szminki z GR początkowo miała być zupełnie inna, miały być ochy i achy, jak u większości. I pewnie takie by były, gdybym nie spotkała na swojej drodze tych kilku lepszych pomadek. Ale te dwie, które zdeklasowały ją zupełnie, to jak dla mnie mistrzostwo świata. Nie będę się tu rozpisywać, bo zrobił mi się tasiemiec. Mówię o Pupa Milano - Made to Last Lip Duo i o mojej największej miłości ostatnio - Deborah Milano - Absolute Lasting Liquid Lipstick. Włosi tu zdecydowanie przebili wszystkich innych. Na pewno wrzucę Wam recenzję, ale to dopiero jak zamówię kolejny kolorek, bo póki co z Deborah mam tylko takiego nudziaka, a chce mieć czerwień, żeby mieć porównanie z resztą mocnych odcieni.
Reasumując, pomadki GR będą idealne dla wszystkich tych, które nie zaznały pomadek o lepszej trwałości i jakości. Pewnie każda będzie zadowolona używając tego cudaczka, bo to na prawdę całkiem dobra pomadka, jednak jak już wspominałam, ja miałam okazję używać lepszych, więc zachwycać się nad nią aż tak nie będę :)
Mocno zastanawiam się nad moim pierwszym w życiu filmem, w którym pokażę Wam test na żywo moich największych faworytów, jak one zachowują się na ustach. Bo żadne zdjęcie i żaden tekst nie są w stanie tego oddać. Piszcie koniecznie czy byście chciały :)
Lubicie płynne pomadki Golden Rose?
Jakie są Wasze ulubione maty na ustach?
Piszcie koniecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz