27 stycznia

Beaver, Hydro, Nutritive Rich Moisturizer - odżywczy krem / mleczko nawilżające do włosów

Hej kochani. Dziś mam dla Was recenzję produktu, w  którym zakochałam się od pierwszego użycia. Mleczko do włosów, na które dałam się namówić, a które okazało się dla mnie absolutnym hitem :) Jeśli jesteście ciekawe jego działania, to koniecznie zajrzyjcie dalej :)


Na krem ten namówiły mnie koleżanki z drogerii, po tym jak skarżyłam się, że okropnie puszą mi się włosy. Okropnie zniszczyłam je rozjaśnianiem, jak przechodziłam z czerni na rude. Po tym czasie ciągłego malowania moje włosy były w takim stanie, że aż nie mogłam na nie patrzeć. Jednym słowem - siano! Po wróceniu do w miarę naturalnego koloru, postanowiłam przestać malować. I nie maluje już w sumie od jakiegoś roku. Odrost mam prawie taki sam jak malowane końcówki, więc nie wygląda to źle. I na tyle o ile to, co odrosło jest ładne i zdrowe, to końcówki mam koszmarne, ale chciałabym zapuścić, więc nie chce tego ścinać. A od kiedy przerzuciłam się na naturalny szampon i maskę, to nie są już tak obciążone i puszą się znacznie bardziej. Próbowałam różnych olejków, ale albo nie działały, albo działały, ale włosy wyglądały na tłuste. I wreszcie trafiłam na ten krem... 

Co obiecuje producent?


"Krem bez spłukiwania do suchych i kruchych włosów intensywnie kondycjonuje, przywraca miękkość, ujarzmia puch. Dostarcza włosom niezbędnej dawki protein."
 Co ja o nim sądzę?

Ja jestem oczarowana :) Od pierwszego użycia :) Rozpakowałam go jeszcze w drogerii i od razu nałożyłam na włosy :) I przepadłam :D Mój puch od razu się ujarzmił. Włosy stały się wygładzone, ale nie wyglądały przy tym na tłuste. Z każdym kolejnym użyciem, rozkochiwał mnie w sobie coraz bardziej.


Ale zacznę od początku.
Konsystencja tego produktu jest dość rzadka. Takie lejące mleczko. Plusem tej rzadkości jest to, że wystarczy tylko odrobinka, żeby nasmarować całe włosy. Często wyleje na dłoń dosłownie odrobinę, ale i tak wydaje mi się, że na moje dość długie włosy jest to zbyt wiele. Na prawdę wystarczy tylko odrobineczka, żeby rozsmarować na całych włosach. Dlatego ogromny plus za wydajność. 

Co mnie tak zachwyca w tym mleczku? 
- To, że moje włosy wreszcie się nie puszą. Nakładam mleczko albo na suche włosy, albo na mokre zaraz po umyciu. I w sumie do następnego mycia mam włosy idealne :) 
- Dociąża, ale nie obciąża. Włosy nie są puszące się, ale nie są też obciążone. To dla mnie idealna opcja.
- Włosy nie wyglądają na tłuste. Próbowałam różne olejki, które miały zapobiec mojemu puszeniu. Przy nałożeniu małej ilości, włosy nie wyglądały na tłuste, ale puszyły się nadal, a efekt był tylko chwilowy. Z kolei przy nałożeniu większej ilości olejku, włosy się nie puszyły, ale wyglądały jak nie myte z tydzień. Nie mogłam znaleźć złotego środka. A przy tym mleczku wystarczy odrobinka, żeby włosy przestały się puszyć, ale nie wyglądają przy tym jak tłuste. Wyglądają zdrowo i świeżo, ale nie robi się z nich puch. 
- Jest mega wydajne, bo wystarczy na prawdę odrobinka, żeby całe moje włosy były pokryte.
- Dodatkowo ułatwia rozczesywanie, wygładza, nie odstają mi dzięki niem sterczące antenki, dodaje włosom blasku, a także delikatnie je nawilża.

Ja jestem oczarowana i nie wyobrażam już sobie nie posmarować włosów po umyciu tym mleczkiem. 

Minusy?
- Jedynym minusem, jaki mogę odnaleźć w tym produkcie jest cena, która waha się w okolicach 50 zł. Jest to cena dość wysoka jak na mleczko do włosów, ale moim zdaniem jest on wart absolutnie każdej wydanej na niego złotówki. Ba, nawet jak już teraz wiem jak ono działa, to zdecydowanie wydała bym na nie nawet więcej :) Jak już go wykończę, to z całą pewnością kupię kolejne.

Efekt 'przed' i 'po':



Ja z całego serca to mleczko polecam, bo jak dla mnie to absolutny ideał do włosów puszących się. Zakochałam się miłością wielką i absolutną i jak dla mnie to absolutny, włosowy must have.


Czy słyszeliście o marce Beaver?
Używaliście jakiegoś produktu? 
Jeśli nie to bardzo polecam! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Malowane Oczy , Blogger