Witajcie kochani :) Po ostatnim marazmie, ruszam z kopyta i mam dla Was drugi post w tym tygodniu :) Aż sama nie wierzę :D Dziś przygotowałam recenzję płynnej, matowej szminki od Eveline. Kto ciekawy jak się u mnie spisała, to zapraszam do czytania :)
Dziś napiszę słów kilka o matowej, płynnej szmince z Eveline. Choć jak dla mnie matowa to ona jest tylko z nazwy, choć nie jest to dla mnie minus. No ale po kolei :)
Szminka zapakowana jest w opakowanie takie, jakie zwykle mają błyszczyki. Podłużne, dość cienkie, ale wyglądające bardzo elegancko i prosto czyli w sumie tak jak lubię najbardziej. Opakowanie wykonane jest dość solidnie, dobrze się dokręca, a napisy się nie ścierają. Aplikator tej szminki jest dość zbliżony do tego, jaki znajdziemy w tradycyjnych błyszczykach, jednak jest nieco dłuższy i spłaszczony. Dzięki temu kosmetyk rozprowadza się na ustach na prawdę świetnie, da się nim namalować dokładnie i precyzyjnie kontur ust, bez konieczności używania konturówki. Gąbeczka w aplikatorze nabiera idealną ilość produktu, więc aplikacja jest na prawdę wygodna.
Odcień 416 - Wild Fuchsia, to odcień według mnie bardzo uniwersalny. Jest to dość ciepła, wpadająca w ciemny róż fuksja. Kolorek na prawdę ładny i myślę, że taki odcień podpasuje zarówno chłodniejszym jak i cieplejszym typom urody. Mi przypadł do gustu od samego początku. Zwłaszcza, że pigmentacja jest na prawdę bardzo dobra.
PS. Jak ktoś lubuje się w Semilacach na paznokciach, to jest to odcień idealnie podobny do Mardi Grass :)
Co do samej szminki, to jak już wcześniej wspomniałam, to z matem ma ona niewiele wspólnego. Nie jest to wada, bo wykończenie jej jest na prawdę ciekawe. Nie jest ani błyszcząca, ani satynowa. Wygląda troszkę jak mat, ale taki ciągle mokry. Bowiem szminka nie zastyga. Kto używa płynnych szminek wie jak wyglądają one zaraz po nałożeniu, zanim zastygnął. Ta wygląda właśnie tak przez cały czas. Po prostu w ten mat nie zastyga, nie mam pojęcia czemu. Nie sprzyja to niestety jej trwałości. Szminka trzyma się na ustach około 4 godzin. Oczywiście jeśli w tym czasie niczego nie konsumujemy. Jedzenia i picia niestety nie przetrwa, Nie jest to wynik zbyt rewelacyjny, ale może za bardzo przyzwyczaiłam się do trwałości płynnych szminek Bourjois Velvet Matte :) Co mnie ogromnie rozczarowało, szminka po jakimś czasie się ściera, ale niestety nie robi tego równomiernie. Zostaje ciemniejsza otoczka wokół ust. Więc niestety trzeba pamiętać o poprawkach. Bardzo mnie to rozczarowało, bo szminka totalnie trafiła w mój gust.
Szminka mimo nazwy nie jest do końca matowa, więc i w zasadzie nie przesusza ust. Choć trudno mi to do końca stwierdzić na dłuższą metę, bo codziennie na noc solidnie je nawilżam. No ale drastycznego przesuszenia nie zauważyłam. Nie podkreśla też suchych skórek i nawet nie doskonałe usta prezentują się całkiem ładnie :) Tak szminka ta prezentuje się na moich usteczkach :)
Z racji, że mój aparat nie chce ostatnio ze mną współpracować, to kolor niesty wyszedł na tym zdjęciu jakiś mocno blady. A że grafik ze mnie żaden, to nawet nie potrafię poprawić tego tak, żeby wyglądało tak jak powinno :) Wyobraźcie więc sobie, że to taka śliczna, ciepła fuksja, ale intensywniejsza niż na zdjęciu :)
Ogólnie rzecz ujmując, pomadka ta jest godna uwagi, mimo że nie ściera się równomiernie i nie zasycha na totalny mat. Mi jej mokre wykończenie przypadło do gustu, mimo że jestem absolutną fanką matu na ustach. Cudeńko to kosztuje niecałe 15 złotych i jak dla mnie to jest absolutnie wart swojej ceny. Nie zamierzam go przyrównywać do matowej Bourjois, która kosztuje cztery razy więcej. Po prostu jak na swoją półkę cenową jest na prawdę spoko.
Generalnie to polecam, bo to na prawdę fajne, płynne pomadki w rozsądnej cenie. Gdyby jeszcze tylko ścierały się równomiernie, to już całkiem byłaby miłość.
A Wy miałyście już okazję testować te cudeńka? :)
Lubicie matowe, płynne pomadki?
Piszcie koniecznie :)
PS. Post napisany w ramach współpracy z firmą Eveline, jednak recenzja jest całkowicie subiektywna. Współpraca w najmniejszym stopniu nie wpłynęła na moją recenzję, więc przedstawiam Wam zarówno dobre jak i złe strony produktu :)
łał co za kolor!
OdpowiedzUsuńojj taak :) jest mega :)
UsuńMi się ona nawet bardziej podoba w takim wykończeniu niż gdyby była matowa:)
OdpowiedzUsuńKolor super - sprawdzę w Rossie jak się prezentuje, skoro na zdjęciach nie udało się go oddać w 100%;)
Mam z tej serii jasny róż i krycie jest naprawdę mocne - trzeba uważać żeby nie wyglądać jak truposz;P
Mi zdecydowanie też. Matowa nie wyglądałaby tak dobrze. Tutaj krycie też jest rewelacyjne, sprawdź ją koniecznie :)
Usuńco za róż:D
OdpowiedzUsuńRóżowa fuksja :D Daje po oczach :D
UsuńKolor taki mój! Piękny <3
OdpowiedzUsuńJest na prawdę mega intensywny 😊
UsuńWow, ale kolor! Ja nie czuję się w takich dobrze.
OdpowiedzUsuńKwestia przyzwyczajenia :) Ja kiedyś też się nie czułam :)
UsuńBardzo ładny kolor ;) Lubię takie ;)
OdpowiedzUsuńJa też <3 :D
Usuńkolor robi wrażenie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak :)
Usuńwow . zazdroszczę tego koloru. ja dostałam do testów czerwony i mimo, że pomadka sama w sobie jest super to czerwony jednak nie jest moim kolorem.
OdpowiedzUsuńw sumie ten produkt ma taki minus, że jak jesz/pijesz pomadka szybko się ściera i nie widać efektów. chyba, że ktoś planuje wyjscie gdzieś i wie,ze nie bedzie nic jadł/ pił to mozna nałożyć na usta :D
No dokładnie :) Choć ja chyba wolałabym czerwień :)
Usuń