Dziś będzie o kosmetyku, bez którego nie wyobrażam sobie makijażu oka. Z uwagi na moją opadającą i przetłuszczającą się powiekę, mam bardzo duży problem z utrzymaniem cieni w nienaruszonym stanie przez cały dzień. Dlatego z pomocą przychodzą mi bazy pod cienie. Testowałam już wiele różnych. Jedne spisywały się lepiej, inne gorzej. Dziś będzie o bazie z Kobo, która wpadła w moje ręce przypadkiem, podczas promocji -40% na kosmetyki Kobo w Drogeriach Natura. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii na jej temat, to zapraszam dalej :)
Baza zamknięta jest w czarnym, plastikowym słoiczku. Opakowanie wygląda schludnie i elegancko. Jest dość solidne, a plastik mimo kilku upadków nie pękł. Słoiczek niestety niezbyt dobrze się domyka, trzeba się trochę pomęczyć, żeby go solidnie zakręcić. Na pewno będzie to sprzyjać jej szybszemu wysychaniu. Dodatkowo nie każdy przepada za taką formą bazy, bo ze słoiczka dość ciężko się ją nabiera - zwłaszcza posiadaczkom długich paznokci. Ja już się jednak przyzwyczaiłam i nie robi mi to większej różnicy.
Po otwarciu opakowania ukazuje się nam zabezpieczająca folia, dzięki czemu mamy pewność, że nikt przed nami naszej bazy nie otwierał i nie macał. Dla mnie plus ogromny :) No i wiemy też, że mamy produkt świeżo otwarty.
Powierzchowny opis już mamy :) Teraz przejdźmy do jej efektywności i trwałości :)
Jak to baza pod cienie, powinna podbijać kolory naszych mazidełek i przytrzymywać je na powiekach w stanie idealnym przez jak najdłuższy czas. Jak się sprawdziła w tej kwestii? Zwiększa przyczepność cieni i dobrze się je na nią aplikuje. Nie przeszkadza też w blendowniu. Jeśli chodzi o podbijanie kolorów, to tu niestety nie wygląda to zbyt różowo. Z podbijaniem kolorów matowych cieni radzi sobie bardzo dobrze, ale z kolorem cieni satynowych czy perłowych nie robi zupełnie nic. Z resztą same zobaczcie.
Z lewej z bazą, z prawej bez bazy |
Cienie są z różnych firm i mają różne wykończenia, nie dobierałam ich jakoś szczególnie, tylko po kolei wyjmowałam z szuflady. Tak że panuje tu totalna przypadkowość. Jak same widzicie - szału nie robi. Podbija w sumie jedynie maty.
Co do trwałości cieni nałożonych na tą bazę niestety również mam mieszane uczucia. Niektóre idealnie trzymają się cały dzień, a inne już po godzinie rolują się i ścierają. Tak jakby baza nie chciała współpracować z niektórymi cieniami. Co mnie zaskoczyło, częściej to widać przy cieniach matowych, których kolor przecież tak ładnie podbijała. Przez kilka godzin jest idealnie, ale później niestety cienie zaczynają wyglądać zwyczajnie brzydko. Nie miałam tego problemu przy innych bazach - nawet z tymi samymi cieniami, więc to ewidentnie wina bazy. Co nie zmienia faktu, że z większością cieni się dogaduje, dzięki czemu nie rolują się one i nie zbierają w załamaniach, a na powiece siedzą do wieczora w stanie bardzo dobrym. Jednak gdzieś czuje ten niedosyt ;)
Na koniec zaznaczę, że sporym plusem na pewno będzie wydajność tej bazy. Używam jej już kilka miesięcy, a nie zużyłam nawet jeszcze 1/3 słoiczka - mimo, że maluje się codziennie. Nie wiem czy zdążę ją zużyć i czy nie wyschnie mi do tej pory - przekonam się o tym niedługo i ewentualnie zedytuje post :)
Cena: 20 zł (ja kupiłam na promocji -40% na Kobo) - jak dla mnie niestety dość spora jak na bazę, która nie do końca spełnia moje oczekiwania. Miałam lepsze, miałam gorsze, ta jest dosyć przeciętna. Niby nie jest zła i na co dzień przy większości cieni spisuje się ok, to jednak porównując ją do innych, czuje pewien niedosyt i nutkę rozczarowania, bo spodziewałam się czegoś więcej.
Reasumując więc, baza nie jest zła i tym, które nie mają porównania, będzie wydawać się świetna, bo robi swoją robotę całkiem przyzwoicie. Ale dla mnie, która to porównanie już jakieś ma, przyzwoicie to troszkę za mało :D Za tą cenę zdecydowanie wolałabym kupić sobie bazę z Marizy, którą szczerze uwielbiam, a której recenzję pisałam tutaj - klik, albo jak szukałabym czegoś nie koniecznie idealnego, ale całkiem dobrego, to na pewno bym nie przepłacała i kupiłabym bazę z Miyo, za całe 7 zł :D Poczytacie o niej tutaj - klik.
Czy kupiłabym ponownie? Raczej nie, bo nie lubię wydawać pieniędzy na produkty przeciętne. Zapewne zużyje (albo podaruje komuś - nie lubię wyrzucać dobrych jeszcze kosmetyków) tą, którą mam teraz, chyba że wcześniej wyschnie i zapewne na tym nasza wspólna przygoda się zakończy :) Dalej będę szukać ideału, choć póki co najbliżej jest do tego bazie z Marizy :)
A Wy miałyście tego cudaczka od Kobo? :)
Używacie baz pod cienie? :)
Jakie są Wasze ulubione?
Piszcie koniecznie!!
Mam tą bazę i uważam, że jest dobra ;) Może dlatego że nie używałam lepszej od niej ;) I co do wydajności masz rację :) wystarcza na bardzo długo ;)
OdpowiedzUsuńJest całkiem dobra, ale daleko jej do ideału :) Może dlatego ze miałam lepsze, ta wydaje mi się przeciętna :)
UsuńNie miałam, tylko czasami używam bazy, nie mam swojego ulubieńca jeszcze ale może pomyślę o marizie:-)
OdpowiedzUsuńPolecam :) jest na prawdę fajny :) ale jeśli nie masz co do bazy wygórowanych wymagań i nie chcesz przepłacac, to polecam tą z Miyo :))
UsuńBardzo ją lubię tylko opakowanie jest tandetne ;/
OdpowiedzUsuńTroszkę się nie domyka ;)
UsuńBardzo rzadko sięgam po bazy pod cienie. I bez nich cień na moich powiekach trzyma się idealnie, ale jeśli kiedyś się zdecyduję to pewnie nie będzie to Kobo jeśli okazał się dość przeciętnym produktem. Ideału czasami trzeba się naszukać ;)
OdpowiedzUsuńJa ciągle poszukuje :)
UsuńMiałam tą bazę, ale jakoś wolę Artdeco, choć ta nie jest zła :)
OdpowiedzUsuńO tej z Artdeco słyszałam dużo dobrego i mam na nią chęć :)
UsuńBazy z Kobo nie miałam, ale ma ciekawą konsystencję. Mogę polecić Ci bazę z Ardeco jak koleżanka wyżej bo jest nie droga i dobra. Jednak mi najbardziej do gustu przyadła baza pod cienie Urban Decay Primer Potion wersja Original. Dla mnie must have jest droga, ale warta swojej ceny i będę ją każdemu polecać :)
OdpowiedzUsuńTo teraz mam już całą listę baz do wypróbowania :) I chyba oddam komuś tą z Kobo, a kupię w pierwszej kolejności tą z Artdeco, skoro ją tak zachwalacie :) W następnej kolejności będzie Inglot, a poźniej chętnie zainwestuje w tą z Urban Decay ;)
OdpowiedzUsuńPracowałam kiedyś z tą bazą i było ok :)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból - tłuste i opadające powieki to zmora... Ale znalazłam sposób na to, aby powieka się przetłuszczała się zbyt szybko. Najpierw, aby wyrównać koloryt nakładam korektor i gruntuję go mocno matującym pudrem Anti-shine z Kryolan. Niby przez to, że powieka jest przypudrowana to zmniejsza się przyczepność cieni, ale to mi nie przeszkadza. Wolę tak robić, niż po 3 godzinach mieć zrolowane cienie :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę bazę pod cienie niż gruntowanie korektorem :)
UsuńNie używam bazy pod cienie, bo w sumie nie używam cieni, tylko kredki, ale o tym produkcie słyszałam wiele dobrego . Z pewnością, jeśli przyjdzie mi stosować to się zaopatrzę w tę bazę. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam :)
Nie jest to ideał, ale jest całkiem ok :)
Usuń