01 lutego

Max Factor 2000 Calorie Dramatic Volume

Dziś mam dla Was wreszcie obiecaną recenzję mascary Max Factor 2000 Calorie. Długo czekała na swoją kolej do testowania, bo ciągle coś innego wpadało w moje ręce. Używam ją już jednak chyba dosyć długo, żeby wreszcie napisać o niej kilka słów :) Czy przypadła mi do gustu? Czy sprawdziła się na moich bardzo wybrednych rzęsach? Tego dowiecie się czytając dalej :)



Tak na początek to pochwale się, że wreszcie będę mogła normalnie do Was pisać, bo wreszcie dorwałam oryginalną klawiaturę do mojego notebooka. Poprzednią w głupi sposób popsułam, a nowej nigdzie nie mogłam dostać. Wreszcie znalazłam używaną, nie była tania, ale dostaje szału już od tego pisania na tablecie, więc zainwestowałam. W tym tygodniu więc pewnie już będę mogła normalnie pisać i nawet nie wiecie jak mnie to cieszy.

No ale przejdźmy do recenzji :)



Zacznę od opakowania. Czarne ze złotymi napisami, wygląda elegancko i bardzo solidnie. Napisy w stanie nienaruszonym. Mimo intensywnego użytkowania, opakowanie wygląda jak zaraz po zakupie. Szczoteczka klasyczna, prosta, bez żadnych udziwnień. Moim rzęsom bardzo podpasowała. Dobre jest to, że jest idealnie dopasowana do otworku w opakowaniu, więc nadmiar tuszu zostaje wewnątrz, a na szczoteczce mamy dokładnie tyle produktu, ile potrzeba. Dzięki temu nie brudzi się ono, co przy wielu tuszach jest to dla mnie totalną zmorą. Ogólnie opakowanie i szczoteczkę oceniam bardzo na plus.


Producent obiecuje:

„2000 Calorie Mascara to super pogrubiający tusz, dzięki któremu rzęsy stają się widocznie grubsze o około 300%.
2000 Calorie zawiera film wzmacniający, którego składniki (specjalnie dobrane polimery) odżywiają i wzmacniają rzęsy, zapobiegają kruszeniu się tuszu, jednocześnie czyniąc rzęsy elastycznymi.
Jednym z podstawowych składników maskary są naturalne woski, odporne na działanie wysokich temperatur, nie powodujące "topienia" i ścierania się tuszu z rzęs nawet w najgorętsze dni.
Doskonale zaprojektowana szczoteczka pozwala na zaaplikowanie zawsze odpowiedniej ilości tuszu i osiągnięcia pożądanego efektu”

Czy się z tym zgodzę?  Raczej tak. Tusz ładnie pogrubia i wydłuża, nie zostawiając przy tym grudek. Nie skleja moich rzęs aż tak jak inne tusze, bo jeśli czytacie mnie regularnie, to już pewnie wiecie, że moje rzęsy skleja niemal wszystko. Bardzo podoba mi się to, że od pierwszego użycia do teraz, jego konsystencja jest niezmiennie taka sama - jak dla mnie optymalna, nie za gęsta nie za rzadka. Rzęsy po pomalowaniu rzeczywiście nie robią się sztywne, ale nadal są elastyczne i można je czesać i dowolnie modelować. Dodatkowo mascara dość szybko zasycha, a także poprzez odpowiednią konsystencję, nie odbija się na powiekach. Jest też na prawdę czarna.

 

Tusz jest na prawdę wytrzymały. Trzyma się na rzęsach aż do demakijażu, nie kruszy się i nieobsypuje. Przetrzymał spokojnie też bieganie po deszczu i śniegu. Zero czarnych smug na policzkach. 

Jedyne co może początkowo przerażać to cena, która waha się w granicach 30-40 zł. Zdaje sobie sprawę, że dla bardzo wielu kobiet będzie to cena kosmiczna jak za tusz do rzęs, który używa się max. 3 miesiące, dla mnie z resztą też to sporo jak za tusz, dlatego warto szukać taniej online, albo czaić się na różnego rodzaju promocję. Ja swój egzemplarz kupiłam w Drogerii Natura, w promocji która z tego, co widzę pojawia się dosyć często, za niecałe 20 zł. Przyznacie, że dwie dyszki brzmią od razu o niebo lepiej niż cztery ;) Choć według mnie jest zdecydowanie wart każdej wydanej na niego złotówki :)

Oto jak prezentuje się na moich rzęsach :) (od góry kolejno bez tuszu, jedna warstwa i dwie warstwy - bez rozczesywania, co by realniejszy obraz był ;))


Jak ostatecznie go oceniam? Jak dla mnie jest rewelacyjny. Moje wybredne rzęsy bardzo go polubiły i to zdecydowanie nie będzie moje ostatnie opakowanie. Idealny zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. Dzięki niemu szybko i bez większej zabawy wytuszuje rzęsy, które będą prezentować się na prawdę dobrze. Zdecydowanie mogę go dopisać do grona faworytów. Polecam z całego serducha :) Na prawdę warto :)



Używałyście go już?
Jakie są Wasze ulubione mascary?
Piszcie koniecznie! :)

13 komentarzy:

  1. Bardzo polubiłam się z tym tuszem. Nie osypuje się w miarę upływu godzin, ładnie podkreśla i wydłuża rzęsy. U mnie w kolejce stoi ten z loreala so couture, i nie mogę się doczekać aż wykończę tusz, który własnie używam. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też planuje go kupic w nastepnej kolejnosci ;) Slyszalam o nim tyle dobrego ;)

      Usuń
  2. Nie korzystałam, na razie jestem w pełni oddana maskarze z LaLuxe <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz słyszę o tej firmie ;)

      Usuń
    2. Nie wiem czy mają stacjonarne sklepy albo wyspy, ale można ją spotkać w Lidlu albo Biedronce :) za swoją masakrę zapłaciłam 10 zł, a daje lepsze efekty niż Wolume Million Lashes :)

      Usuń
  3. Nigdy nie miałam tej maskary, ale zanim zrobiłam rzesy 1:1 używałam Twist me up Bourjois i uwielbiałam ją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja sobie ukochałam Astora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Klasyk, bardzo go lubiłam :) Jak wykończę wszystkie maskary to ponownie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak potwierdzam, że tusz jest super...i że jest drogi :( ja to mam takiego pecha, że jak kończy się tusz, to akurat się promocja kończy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zawsze jak cos co lubie jest w promocji, to kupuje na zapas :)

      Usuń

Copyright © 2016 Malowane Oczy , Blogger