07 stycznia

Maskara Rimmel Super Curler - czy warta tak wielkiego szumu medialnego?

Hej kochani. Dziś napiszę Wam kilka słów o maskarze, o której zrobiło się baaaardzo głośno, gdy tylko weszła na rynek. Rimmel doskonale wie, jak promować swoje nowości, więc szczególnie nie zdziwił mnie ogromny medialny szum wokół tego produktu. Kusić miała przede wszystkim objetnica spektakularnego podkręcenia. Czy została on spełniona? O tym poczytacie dalej :)



Maskara zamknięta jest w fioletowym, plastikowym opakowaniu. Wygląda ono dość schludnie i estetycznie i wydaje się być solidne. Szczoteczka jest dość gruba i masywna, dodatkowo wygięta w łuk, co ma sprzyjać podkręcaniu rzęs.



Niestety to, że szczotka jest masywna sprawia, że bardzo łatwo pobrudzić sobie powiekę przy malowaniu. Trzeba malować na prawdę ostrożnie. Pierwszym, co rzuciło mi się w oczy po otwarciu tej maskary była jej rzadkość. Była tak rzadka, że początkowo nie robiła z moimi rzęsami prawie nic oprócz sklejenia ich i nadania im koloru. No ale postanowiłam dać jej szansę i pozwoliłam poleżakować do zgęstnięcia :) Po jakichś 3 tygodniach dopiero konsystencją zaczęła mi jako tako odpowiadać i cokolwiek robić z moimi rzęsami. Niestety... spektakularnych efektów nie ma. Na tyle o ile przy jednej warstwie rzęsy wyglądają dość przyzwoicie, to drugi raz nałożyć się go nie da, żeby ich nie posklejał. Rozczesywałam je solidnie, ale w sumie nawet to niewiele dało. Jakiś taki uparty jest. A może to te moje rzęsy, sama nie wiem ;)

Rzęsy wydłuża i to dość ładnie. Oczywiście jeśli uważamy, żeby się nie posklejały ;) Można nim uzyskać jedynie delikatny efekt, spektakularnego spojrzenia mieć po nim nie będziemy. Lubi też niestety zostawiać grudki. Co do podkręcania, które tak deklaruje producent, z początku jest całkiem ok. Rzęsy są dość ładnie podkręcone, ale efekt ten nie utrzymuje się u mnie nawet godziny ;)  Pogrubić nam absolutnie ich nie pogrubi, no chyba że poskleja po kilka do kupy, to będą grubsze :D Plus jest jedynie w trwałości, bo nie kruszy się, nie obsypuje i w sumie do demakijażu nic się z nim nie dzieje. 



Ja się z nim nie polubiłam. Według mnie nadaje się on tylko do bardzo delikatnych makijaży dziennych. Moje rzęsy skleja totalnie i raczej poszukam mu nowej właścicielki. Na szczęście nie zapłaciłam za niego tyle, ile krzyczą sobie stacjonarne drogerie - ponad 30 zł, bo uważam to za totalną przesadę jak za tak kiepskiej jakości produkt. Zapłaciłam za niego lekko ponad 16 zł, na stronie drogerii ezebra.pl. Możecie kupić go Tutaj-Klik.



Nie śmiem nazwać go totalnym bublem, bo może komuś będzie odpowiadał. U mnie jednak nie sprawdził się ani trochę, mimo kilku dawanych mu szans. 



27 komentarzy:

  1. Dla mnie wszystkie maskary Rimmel to jakaś pomyłka. Kiedyś nacięłam się na takie pomarańczowe opakowanie (nie pamiętam nazwy) i już do nich w ogóle nie podchodzę, widzę zresztą że słusznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie wszystkie maskary Rimmel to jakaś pomyłka. Kiedyś nacięłam się na takie pomarańczowe opakowanie (nie pamiętam nazwy) i już do nich w ogóle nie podchodzę, widzę zresztą że słusznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie również się nie sprawdził. Kompletnie nic nie zrobił z moimi rzęsami, no może jedynie je posklejał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dokładnie to samo zaraz po otwarciu. Jak zgęstniał, to zaczął je wydłużać :)

      Usuń
  4. Mam ten tusz i uważam, ze nie jest wart swojej ceny:(

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie miałam żadnego tuszu z Rimmela :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka u mnie w kolejce... Dostałam go w zestawie z kredką jako prezent świąteczny. Aż mnie zaniepokoiłaś :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja ogólnie lubię tusze rimmela. Są to chyba jedne z moich ulubionych. Ale ten nie za specjalnie wygląda chętnie sama go przetestuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja najbardziej lubię żółtą maskarę z Lovely i jej nie zamienię na żadną inną :D

    http://wszystkooczymmarzakobiety.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle zbieram się, żeby ją kupić i nigdy mi jakoś nie wpada w oko w Rossmanie :) Ja tez mam jednego ulubienca, ale lubie testowac nowosci :)

      Usuń
  9. Nie podoba mi się efekt na rzesach, nie skusze się:)

    OdpowiedzUsuń
  10. No szału nie robi :/
    PS ostatnio masz cudne zdjęcia ! Nowy wymiar zdjęć, super ! :D
    Pniesz się w górę, jestem dumna, że dołożyłam malutkie ziarenko w to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :) Nawet nie wiesz jak mi miło, że ktoś to zauważył :) Staram się piąć :) Dołożyłaś do tego ogromne ziarno, dzięki któremu to wszystko ma szansę rosnąć :) Wiesz przecież :)

      Usuń
  11. Nie lubię mascar Rimmel'a... Jakoś jednak o tej myślałam, ale to kolejna negatywna recenzja jaką czytam na jej temat. Więc zmiana planów - nie skuszę się.
    A co do mascar to jestem wielką fanką tych marki L'Oreal :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że szkoda pieniędzy :) a z L'Oreala jeszcze zadnej nie mialam, choć kusi mnie Million Lashes ;)

      Usuń
    2. Akurat właśnie o nich mówię ;) Mam 3 rodzaje. Polecam bardzo najnowszą Feline :) Rewelacja :D

      Usuń
  12. Ja jakoś nie polubiłam się z tuszami Rimmela :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Szkoda że za bardzo się ta maskara nie sprawdziła :/ ja na szczęście nie miałam z nią od czynienia

    OdpowiedzUsuń
  14. Faktycznie nie bardzo ten tusz:( mi efekt w ogóle się nie podoba i ogólnie nie rozumiem sensu tworzenia tuszy, które nic nie robią.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Malowane Oczy , Blogger