15 stycznia

In theBalm of Your Hand - recenzja

Witajcie kochani :) Dziś przychodzę do Was z recenzją, do której zbierałam się już kilka dni :) Recenzja cudeńka, o którym zamarzyłam od kiedy tylko je ujrzałam. Zrobiłam sobie więc prezent na święta i jeest :) Z ogromną przyjemnością ją troszkę potestowałam i czas podzielić się opinią :) Czy spełniła moje oczekiwania? :) Tego dowiecie się czytając dalej :)

Paletka składa się z 4 cieni do powiek, 3 róży do policzków, bronzera i rozświetlacza, które w sumie też dobrze spisują się jako cienie. Jest to zbiór bestselerowych kosmetyków marki theBalm, zamknięty w jednej kasetce. Jak dla mnie rozwiązanie świetne - genialne w podróży czy do wykonanie szybkiego makeup-u, bo wszystko jest pod ręką.



 
Opakowanie jest kartonowe, ale wykonane bardzo solidnie. Przychodzi do nas zapakowane w dodatkowy kartonik o takim samym wzorze jak sama paletka, tak że śmiało można go w nim trzymać - opakowanie się nie niszczy, a nadal wygląda uroczo :) Po wyjęciu z kartonika ukazuje się nam paletka, której górna klapka składa się z dwóch części. Pod pierwszą znajdziemy wszystkie prasowańce, a pod drugim produkty do ust - super rozwiązanie, bo jedno się nie wybrudzi od drugiego i ogólnie nie kurzy nam się na szminki jak malujemy akurat oczy :) Wielki plus za pomysł :) Kolejny plus za lusterko :))


Żeby nie rozciągać tego postu w nieskończoność (i tak będzie długi), napiszę Wam po kilka słów o każdym z tych kosmetyków :) Na odwrocie opakowania widnieje taka oto rozpiska :



HOT MAMA - cień/róż do policzków
Główne przeznaczenie to oczywiście róż, ale na prawdę świetnie prezentuje się też na powiekach. Jest to na prawdę genialnie napigmentowany róż o bardzo kremowej konsystencji. Niestety zdjęcia nie są w stanie oddać jego prawdziwego koloru i wykończenia. Jest to kolorek różowy, ale cudnie mieniący się w złoto. Jednak bez chamskich drobinek. To całkowity kameleon. Na policzkach prezentuje się bardzo subtelnie i dziewczęco. Nadaje policzkom świeżości i blasku. Jak dla mnie super :) Niestety jest bardzo mięciutki i przy nabieraniu sporo marnuje się 'krusząc' na opakowanie. Wiecie co mam na myśli, prawda? :) To tak jak przy mocno perłowych cieniach prasowanych, o lekko kremowej konsystencji :) Oj chyba skomplikowałam jeszcze bardziej :D

INSTAIN - matowy róż do policzków 
Typowo landryneczkowy, barbie kolorek :) Nie no żartuje :) To bardzo ładny różowy odcień różu. Całkowicie matowy. Dla fanek tego odcieniu różu będzie idealny. Ja siebie niestety jakoś bardzo nie widzę w tym odcieniu, choć kto wie, może kiedyś :D Za to całkiem spoko prezentuje się jako cień :)

CABANABOY - cień/róż do policzków
Piękny :) W odcieniu intensywnego, ciemnego, chłodnego różu. Napigmentowany tak, że bardzo łatwo można przesadzić. Niby matowy, ale delikatnie przechodzi w satynę. Nie ma jednak drobinek. Jak dla mnie prezentuje się obłędnie. Uwielbiam go najbardziej z całej trójki, zwłaszcza teraz - zimą :)

BAHAMA MAMA -bronzer/cień/puder brązujący
Kultowa już mamuśka, czyli bronzer o chłodnym brązowym odcieniu, który idealnie nada się do konturowania. Pigment ma taki, że przy pierwszym testowaniu wyglądałam jak klaun :) Na prawdę łatwo z nim przesadzić. Na szczęście dobrze się rozciera :) Bardzo fajny też jako cień, idealny na przykład w załamanie powieki. Bardzo się polubiliśmy, choć na co dzień dalej jestem wierna mojemu ukochanemu KOBO :)


SHADY LADY - insane jane - cień/liner
Perłowy cień w ślicznym odcieniu szarobrązowozielonym. Takim trudnym do zdefiniowania w sumie. Bardzo ładnie prezentuje się na powiece i na prawdę świetnie się trzyma. Można go używać też jako linera. Ma super pigmentację :)

SHADY LADY - mischievous marissa - cień
Odcień, który bardzo polubiłam. Perłowy, bardzo ładnie mieniący się, w kolorze beżowopomarańczowym. Nie jestem dobra w opisywaniu odcieni, więc tego również nie potrafię zdefiniować. Na swatchach widać to lepiej :)  Napigmentowany rewelacyjnie :)

NUDE TUDE - Sexy - cień/liner
Przepiękny matowy burgund. Co tu pisać więcej. Dla mnie rewelacyjny i przez niego mam ochotę na całą tą paletkę :) Dobra pigmentacja i super się blenduje :)

BALM JOVI - Lead Zeppelin - cień/liner
Perłowy cudaczek w odcieniu brudnej, ciemnej zieleni. Bardzo fajny. Ślicznie się prezentuje na oczach i ładnie wygląda do mojej zielonej tęczówki.

MARY-LOU MANIZER - wielofunkcyjny rozświetlacz/cień
Moja nowa miłość. Istna tafla. Błyszczy przecudnie i jest napigmentowana rewelacyjnie. Porównam ją niedługo z drogeryjnymi rozświetlaczami :) Jak dla mnie to perełka wśród rozświetlaczy :) Bardzo ją lubię też w wewnętrzny kącik oka :)



How 'bout them APPLEST? - Carmel - pomadka/kremowy róż do policzków
Bardzo kremowa, o ślicznym odcieniu. Konsystencja dość wodnista, ale mimo to pigmentacja na prawdę świetna. Lubię ten odcień. Nie trzyma się na ustach zbyt długo, jedzenia nie wytrzyma, ale fajnie nawilża usta :)

TheBalm Girls - Rouge a levres, Starring: Avec: Mia Moore - szminka
Podczas gdy jaśniejsza koleżanka była raczej pomadką to ta, jest przepiękną czerwoną szminką. Ma kremową konsystencje, ale pigmentacje na prawdę zadziwiającą. Po pierwszym wymacaniu byłam w totalnym szoku, że tak kremowy cudaczek może być tak dobrze napigmentowany. Prezentuje się świetnie :) Niestety trwałość nie powala ;)


Wszystkie produkty są napigmentowane rewelacyjnie. Zarówno te do twarzy jak i te do oczu są na prawdę bardzo trwałe i trzymają się aż do samego demakijażu. Cienie ani odrobinkę się nie obsypują, genialnie się rozcierają, nie znikając przy tym. Jestem tą paletką oczarowana i mam smaka na Nude Tude i Nude Dude ;)

Tutaj możecie zobaczyć w akcji kilka z tych cudaczków: klik , i tu klik.

Jednak, mimo że paletka jakościowo jest genialna, to jest coś, do czego muszę się przyczepić. Dobór kolorystyki cieni. Mimo, że każdy z nich ma odcień na prawdę niesamowity, to jak dla mnie są one trochę niepraktycznie dobrane. Zamiast tego jasnego z Shady Lady, ja bym koniecznie dała jakiś beżowy mat. Okropnie mi tu takiego brakuje do rozcierania, a ten kolor, który jest w tej paletce, w makijażu można zastąpić np. Hot Mamą albo śliczną Mary. Dodatkowo te dwa ciemne mają w sumie odcienie dość podobne. Dlatego ja jeden z nich wymieniłabym na jakiś ciemny brąz. Wtedy paletka jak dla mnie zyskałaby na prawdę wiele na uniwersalności. No ale to tylko moja subiektywna opinia :)

Paletkę zakupiłam na stronie cocolita.pl.
Znajdziecie ją TUTAJ - KLIK, w cenie 135,90.


Czy polecam? Zdecydowanie tak! Ma swoją cenę, ale na prawdę idzie ona w parze z jakością. I w sumie dostajemy w jednej paletce produkty do wykonania niemal całego makijażu. Wystarczy dołożyć fluid, korektor, puder i tusz do rzęs i w sumie mamy makijaż gotowy :) Myślę, że paletka zadowoli zarówno amatorki, jak i profesjonalistki. Można nią wykonać na prawdę wiele kombinacji makijaży zarówno dziennych, jak i wieczorowych. Ogranicza nas w sumie tylko fantazja :) Jak dla mnie jest absolutnie warta każdej wydanej na nią złotówki :)


18 komentarzy:

  1. Świetna paleta! Nawet nie wiedziałam, że można takie coś kupić. Myślałam, że dostępne są tylko oddzielnie... A tu proszę ;)
    Co do cieni to też bym jednak trochę pozmieniała...

    Obserwuję i zapraszam do siebie :)
    http://kosmetyczneczary.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Tobą co do doboru cieni, ale ogólnie fajna paletka, jak ktoś nie posiada pojedynczych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie nawet posiadając pojedyncze, to ta jest super np na wyjazd :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewelacyjny zbiór wszystkiego co najlepsze z thebalm:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Posiadam z theBalm Mary-Lou Manizer i Bahama Mame i uwielbiam te produkty! Dzięki nim zaczęłam wykonywać pełne konturowanie twarzy. O tym rozświetlaczu pisałam u siebie na blogu, więc jeśli jesteś ciekawa to zapraszam :) Z róży zaciekawił mnie Cabana Boy, który ma bardzo łądny kolorek :) A co do wyglądu paletki - petarda! Uwielbiam produkty theBalm m.ib. za ich piękne Pimp-upowe opakowania :) Buziaki i pozdrawiam!
    http://inspirationforlife.byania.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna ta paletka! :) mam rozświetlacz Mary-Lou i jestem nim zachwycona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak kocham Bahama Mamę, tak ta paletka jakoś mnie nie porwała. Z chęcią przetestowałabym jedynie Hot Mamuśkę. Reszta to nie moje kolory ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hot Mamuśka to prawie to samo co Lovely Oh Oh blusher ;D

      Usuń
  8. Śliczna ta paletka. Ja mam Mary Lou i Bahama Mama, ale kuszą mnie też jabuszka i róże.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Malowane Oczy , Blogger