30 listopada

Czy zrodziła się miłość? Revlon Colorstay do cery tłustej/mieszanej - 180 Sand Beige - recenzja.

Dziś będzie o podkładzie, który się albo kocha, albo nienawidzi. Tak po prostu. Dla jednych jest absolutnym hitem, dla innych totalną porażką. Podkład, o którym z pewnością słyszała zdecydowana większość kobiet. Został tak rozsławiony w blogosferze, że ciężko przejść obok niego obojętnie. Mówię oczywiście o kultowym Revlon Colorstay. Jeśli jesteście ciekawe jak sprawdził się u mnie, to zapraszam do czytania :)


Odcień, który posiadam  to 180 Sand Beige. Kupowałam go jak miałam jeszcze troszkę opalenizny z lata. Teraz ostatnio nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że tak wyblakłam, że wszystkie moje dotychczasowe podkłady są dla mnie za ciemne :D Nie wiem czy tylko tak mi się jakoś uroiło, ale serio zdaje mi się, że nagle zrobiłam się znacznie bledsza :) Dlatego rozważam zakup dodatkowo 150 Buff, czyli chyba najpopularniejszego odcienia wśród polskich blogerek i mieszania tych dwóch kolorków, bo w chwili obecnej 180 jest dosłownie o pół tonu za ciemny :)  No ale generalnie aż tak tego nie widać, podkład się dość dobrze wpasowuje, to tylko takie moje fanaberie :) Ten typ tak już ma :D

No ale przejdźmy już może do rzeczy :) Dawno nie pisałam, to się jakoś okropnie dziś rozpisuje :) Wybaczcie. Jak będę przynudzać, to przewińcie troszkę w dół :)


Jestem posiadaczką skóry tłustej, dlatego wybrałam opcję do skóry tłustej i mieszanej. Podkład ma też filtr 15 SPF. ( kiedyś było to tylko 6, ta że + dla producenta).  Odcień, który posiadam jest dość jasny. Będzie idealny myślę, że dla sporej grupy kobiet, bo nie jest ani za jasny, ani za ciemny. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wpada w różowe tony. Owszem, jest mniej żółty niż 150 Buff, ale absolutnie nie jest to róż. Nazwałabym go beżem w odcieniu piasku. Tak mi się kojarzy jakoś od razu :) Znalazłam zdjęcie, które idealnie pokazuje różnicę, miedzy tymi dwoma odcieniami. Oba jaśniutkie i różnica jedynie właśnie w tej tonacji. 150 jest zdecydowanie bardziej żółty.

Zdjęcie z: http://smieti.blogspot.com
Produkt zamknięty jest w szklanej buteleczce, zakręcany czarną zakrętką. Opakowanie jest bardzo solidne, zakrętka zakręca szczelnie i mocno, więc całość sprawdzi się i w podróży. Jest jednak troszkę ciężki, no bo to przecież w końcu szkło :) Wygląda jednak bardzo elegancko i schludnie. 

 Co do konsystencji, podkład jest dość rzadki i nieco lejący. Ja osobiście taką konsystencję uwielbiam najbardziej. W sumie to nie wiem czemu, ale najwygodniej mi się pracuje właśnie z takimi płynnymi podkładami. 

Jego krycie jest na prawdę imponujące. Da się je oczywiście stopniować, ale już pierwsza warstwa podkładu kryje bardzo dobrze. Oczywiście, że na większe niespodzianki niezbędny będzie korektor, jednak na te nieco mniejsze wystarczy punktowo druga warstwa produktu :) 

Aplikuje się go bardzo dobrze. Świetnie wygląda zarówno nałożony palcami, top flatem i beautyblenderem. Nawet nałożony tą chińską podróbką BB nie wygląda źle. Różnicę w zasadzie widać tylko z bardzo bliska :) Jak by go nie nakładać, nie tworzy na mnie efektu maski. Dodatkowo idealnie stapia się ze skórą, dzięki czemu wygląda na prawdę naturalnie. 

Ma wykończenie matujące, ale nie daje efektu płaskiego matu. Zaraz po nałożeniu bardzo się świeci i nie wygląda do końca dobrze, jednak trzeba dać mu chwilkę na wtopienie się w skórę i zaschnięcie. Wtedy wygląda niezwykle naturalnie. Przypudrowany trzyma się na skórze na prawdę bardzo długo. Trzyma w ryzach moją zwykle błyszczącą strefę T praktycznie do wieczora. Zależy jakiego użyje pudru, ale na ogół nawet nie zawracam sobie głowy poprawkami w ciągu dnia, bo wygląda cały czas dobrze. A jak przypudruje go krzemionką, o której pisałam TUTAJ - KLIK, to moja strefa T jest matowa aż do samego demakijażu i chyba nawet nie myśli o błyszczeniu się. Jest to mój zestaw idealny na większe wyjścia - Revlon CS + krzemionka = <3.

Konturowanie trzyma się na nim bardzo ładnie i jest widoczne praktycznie do demakijażu. Podkład jak już zastygnie na twarzy jest praktycznie nie do ruszenia. Nie ściera się, można bez obaw dotykać twarzy, rozmawiać przez telefon i wkładać ubrania. Nie brudzi i się nie odbija. Jest to dla mnie baardzo ważne, bo na kilku takich mocniej kryjących podkładach się właśnie przez to zawiodłam (np. Pierre Rene Skin Ballance czy ten od Yves Rocher). One odbijały się i ścierały już nawet godzinę po nałożeniu. W tym wypadku nic takiego nie ma miejsca. On się solidnie wtapia w skórę i siedzi na swoim miejscu.


Są jednak i minusy. Pierwszym jest na pewno brak pompki. Nie mam pojęcia czy są dostępne egzemplarze z pompką. Mój jest bez i w sumie nie jest to opcja najwygodniejsza, ale jakoś daje sobie z tym radę :) Drugim minusem, który jest jednak bardzo ważny jest to, że podkład absolutnie nie nadaje się do stosowania na co dzień. Przy codziennym stosowaniu, może zapychać, przesuszać i ogólnie źle wpływać na skórę. Jest dosyć ciężki, dlatego bardzo ją obciąża. Ja na co dzień nie potrzebuje wielkiego krycia, dlatego wybieram raczej podkłady dużo lżejsze i nie obciążające mojej skóry. Revlon jednak jest jak dla mnie ideałem na wieczorne wyjścia czy większe imprezy. Wtedy sprawdza się na prawdę po mistrzowsku. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli macie suche skórki, to może Wam je podkreślić. Dlatego warto dzień wcześniej zrobić peeling i nałożyć jakąś nawilżającą maseczkę, wtedy nie będzie problemu :)

Na zdjęciu poniżej zobaczycie jak wygląda na twarzy nałożony Beauty Blenderem i chińską podróbką BB :) Zdjęcie z posta o porównaniu tych dwóch gąbeczek:


Po oryginalnym BB wygląda jak druga skóra :) Po chińskim w sumie też nie jest źle. Jedynie z bliska widać różnicę :)

Nie piszę postów z ulubieńcami miesiąca, ale gdybym miała taki napisać, Revlon zdecydowanie znalazł by się na szczycie listopadowej listy.  

Uważam go za świetne odkrycie i na pewno będzie stałym bywalcem w mojej kolekcji, bo jak dla mnie jest na prawdę idealny na specjalne okazje. 

Podkład Revlon możecie kupić TUTAJ - KLIK, w cenie 17.98, czyli sporo taniej niż stacjonarnie :) 

Ja osobiście z czystym sercem mogę go polecić :)

Napiszcie koniecznie czy miałyście już swój Revlon CS i jak spisywał się u Was :)
Jestem okropnie ciekawa Waszych odczuć :)

15 komentarzy:

  1. u mnie wyglądał gorzej niż u Ciebie po nałożeniu podróbką BB, może też dużo zależy od tego czym się go nakłada :) ja się z nim nie polubiłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. być może :) choć u mnie wygląda dobrze nawet nałożony palcami :)

      Usuń
  2. Używałam codziennie i zrobił mi z twarzy jesień średniowiecza. Na wielkie wyjścia jest jednak idealny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego nie ryzykuje i nie używam go każdego dnia, a jedynie na weekend lub na jakieś wyjścia :) Używałam kilka dni codziennie, bo chciałam przetestować, ale raczej jest zbyt ciężki :) Trzeba go ograniczać :D

      Usuń
  3. A ja stosowałam go kilka razy tzn. miałam kilka buteleczek w odcieniu 110, teraz ponownie go kupiłam na zimę będzie doskonały!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też raczej nie skończy się na jednej buteleczce :)

      Usuń
  4. A ja stosowałam go kilka razy tzn. miałam kilka buteleczek w odcieniu 110, teraz ponownie go kupiłam na zimę będzie doskonały!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja powiem, że nie znam się z tym podkładem osobiście, owszem z opinii (różnych) ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opinie faktycznie bywają różne, dlatego ja zanim go kupiłam poprosiłam o próbkę w stacjonarnej drogerii :) Dopiero jak uznałam, że jest ok, to go kupiłam :) Zbyt wiele już się razy naciągnęłam na nie sprawdzający się u mnie podkład, żeby teraz kupować bez próbek :D

      Usuń
  6. miałam ten podkład i ja byłam z niego bardzo zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no jak dla mnie też jest super :) zagości już chyba u mnie na stałe :)

      Usuń
  7. Mam w panach zakup tego podkładu i używania go tylko na weekendach. Moja koleżanka go używa i miałam okazję go wypróbować. Na weekendy super ale na codzienne używanie dla mnie za ciężki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na co dzień to i dla mnie zbyt ciężki. Ale na wyjścia to go pokochałam :)

      Usuń
  8. U mnie podkład sprawdza się rewelacyjnie jest to mój numer jedn na tą chwilę. U mnie kolor 180 pasuje idealnie i nie musze go mieszać co mnie bardzo cieszy.

    OdpowiedzUsuń
  9. No dla mnie na zimę odrobinę przy ciemny. Ale też nr 1 :D

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Malowane Oczy , Blogger