Witajcie! :)
Jestem uzależniona od zamawiania kosmetyków z firmy Avon :) I praktycznie co miesiąc wędruje do mnie coś nowego, więc na pewno jeszcze nie jeden post o tym poczytacie :)
Nowymi nabytkami z tego miesiąca są dwa pędzelki - do cieni i do bronzera/różu oraz Krem CC.
Co do pędzelków to posiadam już w swojej kolekcji Avonowski pędzel do pudru i jeszcze jeden do cieni. Więc tak całkiem nowy jest tylko ten do bronzera :) Wspomnę dziś kilka słów o każdym z nich :) A co myślę o kremie? :) Hmm... Czytajcie dalej, a wszystko stanie się jasne :)
No to zacznę po kolei :) Na pierwszy ogień kilka słów o kremie CC :) Posiadam go w odcieniu Nude. Nie chce się zbyt wiele o nim rozpisywać, bo jak przetestuje go dłużej i intensywniej, to na pewno będę miała na jego temat więcej do powiedzenia i napiszę pełną recenzję.
Pierwsze wrażenie
Po pierwszym stosowaniu nie zachwycił mnie zupełnie. Miał wyrównywać koloryt skóry, nie wyrównał. Miał zakrywać przebarwienia - nic nie zakrył. Kolor w nim widać jedynie po wyciśnięciu z tubki. Jest gęsty i tłusty. Ma nawilżać, ale czy to robi to jeszcze nie wiem. Dziwnie rozprowadza się na twarzy. Nie wiem jak to określić, ale to tak jakby krem się rozprowadzał, a kolor ciągnął się za nim. Trzeba go intensywnie wcierać, żeby kolor się nie smużył. Dodatkwo jak dla mnie jest trochę zbyt tłusty. Nie lubię jak kosmetyk tworzy mi na twarzy efekt maski, a ten niestety właśnie to robi.
Generalnie to nie wiem czemu go kupiłam, skoro BB z Avonu również mnie nie zachwycił. Ale lubię na lato jakąś odmianę od podkładu i ciągle szukam mojego kremowego ideału :)
Czy na chwilę obecną jestem w stanie polecić CC od Avon?? Póki co nie. Może wybroni się choć trochę przy dłuższym stosowaniu. Będę testować i na pewno dam Wam znać jakie wrażenie zrobił podczas dłuższego stosowania.
No więc przejdźmy do tego co tygryski lubią najbardziej, czyli... pędzle!:D
Z tego co widziałam to Avonowska kolekcja pędzli składa się z 4 sztuk. Ja posiadam 3 z nich: do pudru, do różu/bronzera i do cieni. W mojej kolekcji brakuje tylko pędzelka do podkładu. Jest to języczkowy syntetyk. Posiadam bardzo podobny innej firmy w swoich zbiorach i jakoś nie jestem nim wyjątkowo oczarowana, dlatego zakupu tego tutaj również nie planuje.
Zacznę opis od mojego ulubionego pędzelka do nakładania cieni.
Jest to jeden z moich ulubionych pędzli do nakładania cieni. Posiada zbite, syntetyczne włosie, ale wbrew pozorom jest bardzo mięciutki i milusi w dotyku. Jest średniego rozmiaru, czyli ani za duży, ani za mały. Z łatwością da się nim rozprowadzać cienie i można to robić całkiem precyzyjnie. Jest dość płaski, ale zbity. Bardzo lubi się z perłami i satynami, których w swojej kolekcji mam bardzo dużo.
Z drugiej strony trzonka zamontowana jest malutka gąbeczka do rozcierania kredki czy eyelinera. Ona też spisuje się całkiem dobrze. Da się nią dobrze rozetrzeć kreskę, daje ładnie roztarty efekt.
Co do czyszczenia to nie ma z nim problemu. Nie zniekształca się, nie gubi włosia. Mimo wielu prań, nic się z nim nie wydarzyło.
Jest to już drugi taki mój pędzelek, ale z racji, że go bardzo lubię i z racji, że jestem zdania, że pędzli do nakładania cieni nigdy zbyt wiele, mam zamiar zakupić jeszcze kilka.
Co do ceny, ja kupuje je na ogól w promocji, jak są za 9.90 :) I nawet nie wiem jaka jest regularna cena. Ale promocje są bardzo często, trzeba tylko zapolować :D
A teraz całkowita dla mnie nowość, czyli pędzelek do różu/ bronzera. Już go zdążyłam troszkę wymiziać, więc kilka słów mogę Wam o nim napisać. Jest niewielki, mięciutki i puchaty. Włosie syntetyczne, ale wyjątkowo milutkie. Podoba mi się to, że jest stosunkowo malutki, więc precyzyjnie da się wykonturować buźkę. Czegoś takiego mi w kolekcji brakowało.
Póki co nic więcej nie jestem w stanie o nim napisać, bo mam go zaledwie kilka dni. Ale już teraz czuję, że bardzo się polubimy.
Kupiłam go oczywiście też w promocji za niecałe 18 zł. Regularna cena to ok. 25 zł. Ale promocje na niego oczywiście są bardzo często.
I na deser największy z kolekcji pędzelek do pudru. Mam go już dosyć długo i jestem z niego bardzo zadowolona. Mimo syntetycznego włosia jest puchaty i meeega mięciutki. Bardzo przyjemnie się nim mizia po twarzy :) Idealnie sprawdza się zarówno przy pudrach prasowanych jak i sypkich. Delikatnie oprósza kosmetykiem twarz, nie da się nim raczej przesadzić z pudrem.
W sumie to dałoby rade nałożyć nim również bronzer i róż, więc jest dość uniwersalny. Ja jednak używam go wyłącznie do pudru i jestem z niego zadowolona.
Po licznych praniach włoski nie wypadają, niektóre co jedynie troszkę się odłączyły od reszty. Ale to tylko kilka i nie przeszkadza to w użytkowaniu. Dodatkowo nie odkształca się po praniach i ma kształt całkowicie bez zmian.
Cena w jakiej go kupiłam to ok. 20 zł. Myślę, że za te pieniądze warto go mieć :)
No to byłoby na tyle :)
Posiadacie któryś z tych pędzelków?
Jak spisują się one u Was?
Piszcie w komentarzach :)
Pozdrawiam,
Ola
Spróbuj Olu przed nałożeniem CC najpierw wytonizować i odtłuszczyć skórę ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Spróbuje :) Będę z nim eksperymentować, zanim całkowicie go przekreślę :)
UsuńMyślałam, że to ze mną jest coś nie tak i nie umiem się obsługiwać tym kremem CC z Avonu. Jest fatalny i ciężko go ładnie rozprowadzić. Próbowałam pędzlem, ale robił smugi, ręką z kolei się jakby rozwarstwiał i zrobił strasznie tłusty, jedynie gąbką udało się uzyskać w miarę okej efekt, jednak nie wiem czy będę go używać. Pewnie przeleży swoje a później pójdzie do kosza :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też wojuje z nim na różne sposoby i nie potrafię się dogadać z tym kremem :) Dobija mnie jeszcze ten brak krycia :) Jak znajdę na niego sposób to na pewno dam znać :)
Usuń